Nie taki diabeł straszny jak go malują". Ale w tym przypadku chodzi o byka Fernanda. Od urodzenia był inny od pozostałych. Jakby nie byk. Nie lubił złości, bijatyki, rywalizacji, wolał spokojnie spacerować i wąchać kwiatki. Dziwne?
Pewnie tak, ale ilu dookoła nas jest dokładnie takich ludzi. Robią, mówią i czynią odmiennie od wielu.
Są oryginalni.
Fernanda próbowano zwerbować na walki byków w Madrycie, ale nie zdało to egzaminu. Byk nadal pozostał sobą, nie zważając na krzyki i lamenty. Wrócił do siebie i swojej wyrozumiałej mamy, która jako jedyna go nie potępiała. Skąd my to znamy?
tam gdzie stokrotki się bielą,
więc przez nieuwagę
usiadł na panu Trzmielu.
choć mniejszy od byka,
ale jest z tych jegomości,
z którymi znajomości,
należy raczej unikać.
Bo kiedy się taki rozzłości,
to nogi wziąć za pas
i zmykać.
Pan Trzmiel
czuł się mocno dotknięty
i miał zwichnięte skrzydełko.
Więc z zemsty, w ogon Fernanda
wbił swoje ostre żądełko.
- Aj!
Fernando strasznie ryknął
z bólu wierzgnął, kozła fiknął.
Skacze w górę, łeb pochyla,
tak, jakby chciał lada chwila
świat calutki wziąć za rogi."
W opracowaniu Ireny Tuwim.
Nasza Księgarnia, Warszawa 1987
Dzięki za odwiedzinki:) U Ciebie dużo pięknych ilustracji:)
OdpowiedzUsuń