______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

20 października 2010

"JAK TO ZE LNEM BYŁO" Maria Konopnicka


Złoto nie musi być żółte i lśnić by dać ludziom szczęście i bogactwo. Ta opowiastka jest tego dowodem.


W pewnym królestwie niczego nie brakowało do życia, ale król widział biedę i nędzę, bo poddani nie nosili koszul, a dzieci biegały półnago. Był to dobry i troskliwy władca, stąd jego wielkie pragnienie posiadania cennego kruszca i rozdania go potrzebującym.


Jeden z najstarszych mieszkańców słysząc o tym zmartwieniu dał mu nasiona rośliny, która urodzić miała złoto dla ludu. Tak się tym król cieszył, że sam je zasiał, pielęgnował i doglądał.


Jakież było jego wielkie zdziwienie kiedy okazało się, że to zwykłe wysokie kwiaty o modrych listkach.


W swym gniewie kazał ściąć łodygi, obić kamieniami i wrzucić do wody, potem wywieźć w głąb lasu i na drogę by ich nie widzieć, aż w końcu spalić. Ale mądry staruszek zjawił się w porę i wybłagał u władcy łaskę.


 Zamknięto go w lochach z lnem, a kiedy przyszedł czas wykonania kary wypuszczono go przed oblicze pana. Akurat miało odbyć się wesele córki królewskiej.


Więzień miał już wtedy piękny prezent dla niej. To bela utkanego lnu, z którego można było uszyć suknie.  W ten sposób każdy poddany uzyskał upragnioną koszulę.


Bogdan Zieleniec - przypominają mi się jego ilustracje do starszego wydania serii Lucy Maud Montgomery o Ani z Zielonego Wzgórza (Nasza Księgarnia 1995).




"Byłby staruszek w lochu niechybnie z głodu zginął, ale mu przynosiła jeść córka dozorcy, młoda, śliczna i  pracowita dziewczyna. Na imię jej było Rózia. Rózia przychodziła co dzień do lochu ze swoją przęślicą, na której przędła jedwab dla bogatej pani, i czekała, aż się staruszek posili. Pewnego dnia namówił ją ów więzień, że zamiast jedwabiu naskubała włókienek z onego zielska, nawinęła na przęślicę i zaczęła prząść. Ze żartów, ot, bo pomyślała, że z tego nic nie będzie. Tymczasem patrzy, a tu równiuteńka niteczka snuje się a snuje, aż wrzeciono furczy. Zdziwiła się bardzo, a że jej jedwabiu już zabrakło, zaczęła ona włókienka prząść. Kiedy już tego dużo naprzędła, rzekł jej staruszek:
- Idź teraz do domu i tak jak z jedwabiu tkasz, tak i tę przędzę utkaj.
Rózia usłuchała staruszka. Na warsztacie z owej przędzy postaw naciągnęła, potem pięknie w poprzek zasnuła i zrobiła... płótno."



































Nasza Księgarnia, Warszawa 1973

5 komentarzy:

  1. Witaj po długiej przerwie! W te jesienno-ponure dni brak mi było nowości u Ciebie. Obrazy, które tu nam serwujesz wyjątkowo dobrze działają na moje zmęczone oczy...
    pozdrawiam
    m

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej!
    Dziękuję za pamięć o mnie i moim blogu. To bardzo miłe. Faktycznie ostatnio zaniedbałam Kufferek, tyle spraw się nawarstwiło, do tego kłopoty z netem. Mam nadzieję, że już będzie dobrze:-))
    ciepłe pozdrowionka
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zafascynowana Twoją stroną ! siedze już trzecią godzine i oglądam :D
    Pozdrawiam
    Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    To bardzo miłe, wierz mi aż chce się fruwać:-)) Jesień nie sprzyja optymistycznym nastrojom, zwłaszcza w pochmurne dni. Bardzo lubię wyszukiwać stare książki i piękne ilustracje. To dodaje skrzydeł. Bardzo dziękuję za miłe słowa! Cieszę się, że komuś jeszcze podobają się te książki.
    pozdrawiam
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  5. Ilustracje mojego taty... (Y)

    OdpowiedzUsuń