______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

26 maja 2010

"KONICZYNA PANA FLORIANA" Helena Bechlerowa

Niezwykle urocza książeczka, choć przyniszczona i trochę wyblakła nadal przyciąga wzrok, by podziwiać świetne ilustracje Krystyny Witkowskiej. Do tej pory, to znaczy od kiedy jestem mamą i zaczęły mnie na nowo interesować literatura dziecięca, nie zdawałam sobie sprawy z tego, iż zwykłe obrazki w książeczce mogą tyle znaczyć. Ale po pierwsze, chyba trzeba było jednak do tego po prostu dojrzeć, a po drugie, ta akurat pozycja wcale nie jest taka zwyczajna. Mnie osobiście bardzo wciągnęły, córę również, choć na pewno nie w takim samym stopniu, ale na tyle, by mogła sama czytać sobie właśnie tak "obrazkowo". W porównaniu do tych współczesnych ilustracji te są, jeśli mogę to w ten sposób określić, tak dokładnie i starannie skończone, wyraźne i okazałe, niemalże od linijki kreślone. Urzekająco proste, ale tak wymowne, że ciągle chce się do nich powracać. Szczerze mówiąc, dla mnie są jak małe dzieła sztuki. Nie cukruję, naprawdę mnie zachwyciły. I chyba nie tylko mnie by ucieszyło wznowienie tego tytułu, albo jeszcze lepiej, całej twórczości HelenyBechlerowej, którą bardzo sobie cenię.

Opowiastka bowiem, jak przystało na autorkę, jest spokojna, ale ciekawa. Trochę zaczarowana, a to maluchy bardzo lubią. Choć dziś już dzieci nie bawią się jak dawniej na karuzeli, bo i coraz mniej jest wesołych miasteczek i inne rozrywki są w głowach, to zainteresowanie książka wzbudziła. Miło było poczytać i pokazać córce coś, czym jej mama zajmowała czas wolny w dzieciństwie. Historyjka o koniku Białogrzywku, kasztanku, panu Florianie, jego magicznej koniczynie i Wojtusiu porwie z pewnością niejednego amatora kucyków w piękną podróż do świata spełnionych marzeń i życzeń. Poprzez swoich bohaterów autorka ukazuje czytelnikom odwieczną tęsknotę za czymś nieosiągalnym, za tym co posiada i kim jest ktoś obok. Tak często zazdrościmy komuś dobrego losu, zdrowia, pieniędzy, wyglądu,że nie zauważamy u siebie pięknych i wartościowych zalet. Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ktoś inny też nam się przygląda i tak naprawdę chciałby mieć to, co my. Niewarygodne, prawda? Ale tak jest, bo dopiero kiedy stracimy coś własnego, wtedy doceniamy nasze oryginalne i niepowtarzalne "ja". Konikom spełniły się upragnione życzenia, ale czy teraz dobrze będzie im się dalej żyło? Moja Ola stwierdziła, że tak i dlatego też sama zaczęła poszukiwania czterolistnej, zaczarowanej koniczyny.


Nasza Księgarnia, Warszawa 1976

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz