______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

5 stycznia 2010

"LIST DO MIKOŁAJA" Andrzej Grabowski


















Choć już po dniu Mikołaja i prezentach dla grzecznych dzieci, to z przyjemnością było poczytać o nim, tym bardziej, że książeczka ta przyszła nam, rodzicom, z pomocą dotyczącą ciągłych pytań o tego szacownego pana. A pytania te są coraz bardziej dociekliwe ze strony starszej córki, więc nie chcąc zdradzić jej prawdziwego oblicza tego wielkiego święta posłużyliśmy się przykładem z tej lektury. Oczywiście nie odkrywam  wszytkiego, bo chcę by jeszcze choć przez rok lub dwa Ola żyła w błogiej nieświadomości, ale wyjaśnia pewne bardziej przyziemne kwestie. Na przykład skąd Mikołaj ma na te wszystkie podarunki pieniądze, dlaczego przychodzi nocą? Skąd Mikołaj wie o czym dzieci marzą oraz dlaczego czasem ludzie niezadowoleni są z prezentów? Ale historyjka ta kieruje uwagę czytelników na coś jeszcze bardzo ważnego. A mianowicie, na to, że przecież jest to dzień imienin Mikołaja i jak każdy solenizant, on również powinien otrzymywać prezenty i życzenia. Dzieci   przygotowują więc dla "Gwiazdora" nie tylko listę wymarzonych zabawek, ale także podarunek dla niego samego. Zapraszają go jednocześnie do siebie w dzień na rozmowę i poczęsrunek. Co z tego wyniknie, jak poradzą sobie z tym rodzice o tym w tej książeczce. Polecam, bo tu znajdą podpowiedzi rodzice, a dzieci pozbędą się ostatecznych wątpliowści co do istnienia Świętego Mikołaja. Przecież w niejednym domu jeszcze zagości ten staruszek na gwiadkę czy na Nowy Rok, by obdarować drobiazgami rodzinę pod choinką. Tak jak u nas.

 "Biedny ten Mikołaj. Nabiega się tyle, roznosząc upominki i rózgi, a jemu nikt nic nie da. Czasami to się jeszcze nasłucha takich rzeczy, że aż wstyd! Mało to jest dzieci, które są niezadowolone z prezentów? W ubiegłym roku moja młodsza o dwa lata siostra narobiła tyle lamentu, że jej ani mama, ani tata przez pół dnia nie mogli uspokoić. A wszystko z powodu "płaczącej lalki", która nie chciała płakać. I ta niemądra Adelka zrobiła to za nią. A skąd zalatany Mikołaj miał wiedzieć, że mu taki "bubel" sprzedadzą w tym Mikołajowym sklepie  z zabawkami? Jak się tyle różnych rzeczy bierze na raz, to się może prztrafić jedna nie całkiem dobra.
       Kiedyś myślałem, że Mikołaj te prezenty przynosi za darmo, tylko na czyjeś życzenie. Ale teraz już wiem, że on spełnie nasze życzenia z pomocą rodziców.
       W ubiegłym roku przypadkowo uslyszałem, jak tata oddając pensję powiedział do mamy: "A to schowaj na Mikołaja". I wszystko było już dla mnie jasne! Bo przecież skąd ten Mikołaj wziąłby tyle pieniędzy, żeby każdemu coś kupić? Tata z mamą muszą na nie zapracować, a i tak nie zawsze na wszystko starcza. Mikołaj nie ma fabryki zlotówek, żeby móc zadowolić wszystkich, więc załatwia tylko tyle podarunków, za ile płacą nasi rodzice. A i tak nie zawsze wie, co które dziecko chciałoby otzrymać i o czym marzy. Dlatego później niektórzy narzekają na prezenty."

Oficyna Cracovia, Kraków 1990

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz