______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

17 sierpnia 2009

"BYŁA SOBIE RUDA" Piotr Wilkoń

Pożyczyłam tę książkę skuszona ilustracją kota na okładce, bo moje dzieci wprost przepadaja za tymi zwierzakami. Nieważny był dla mnie autor, wydawnictwo, byle by lekturka traktowała o kotach i takież miała na ilustaracjach. Jakież było moje zdziwienie, kiedy w domu, w chwili ciszy i spokoju, w końcu wzięłam ją do rąk i przyglądnęłam się uważniej stronie tytułowej. Przeczytałam tytuł: Była sobie Ruda, napisał Piotr Wilkoń (?!?), ilustrował Józef Wilkoń (!!!). No nie, jak znam dobrze (oczywiście tylko z książek) tego drugiego pana, tak wogóle nie słyszałam o tym pierwszym.

Ale co gorsza w internecie też o nim niewiele i tak koniec konców nie dowiedziałam się nawet czy ten tandem twórców ma powiązania rodzinne czy to tylko zbieg nazwisk. Niemniej jednak współpraca, moim zdaniem, wyszła obu panom na dobre, jak i nam czytelnikom również. Bo i tekst i ilustracje przyciągają wzrok. Rzecz się ma o rodzinie (oczywiście) kotów, gdzie lada moment rodzą się młode. Ale, o zgrozo, jeden z potomków ma rudą sierść, co dla pana Kacpra, głowy rodziny, jest po prostu nie do przyjęcia. Przecież do tej pory wszyscy członkowie rodu byli czarni jak węgielki, co napawało dumą gospodarza i całą familię. Co gorsza mała ruda kotka chętnie bawi się z myszami i psem, a więc największymi wrogami kociego świata. A wraz z dojrzewaniem Ruda stawała się bardziej samodzielna, indywiualna, nieposłuszna i przekorna. Nikomu się takie zachowanie nie podobało. Nawet znajomi, sąsiedzi i rodzina przestali odwiedzać pana Kacpra i panią Micię. Kotce przyszło więc tylko wyprowadzić się z domu, by już nikomu nie przynosić wstydu. Po latach wraca, jako sławna piosenkarka, z własnymi dziećmi, wśród których jest też mały o sierści koloru... No to już doczytajcie sami, tym bardziej , że zakończenie jest bardzo sympatyczne i... zaskakujące. Zwłaszcza dla samego pana Kacpra:-) Ale czy dziś nie mamy obok siebie jakiegoś "odmieńca", różniącego się nie tylko wyglądem, ale i zachowaniem, sposobem bycia. Czy taki "odszczepieniec" zawsze skazany musi być na samotność, wzgardę, wstyd i odrzucenie? Choć świat chwali się, iż idzie wciąż do przodu , nie brak mu rozpędu, innowacji i szaleństw, nadal to co orginalne, inne i przeciwne przyjętym normom budzi lęk i agresję. Czy tak powinno być? Jasne, że nie, ale jak to się ma do zwykłego ludzkiego odruchu ciągłego oceniania i osądzania innych? Sami sobie odpowiedzmy...

p.s. z ostatniej chwili - dowiedziałam się , że pan Piotr to syn pana Józefa

Była sobie Ruda
Interium, Warszawa, 1989

8 komentarzy:

  1. Piotr Wilkoń to edukacyjny demiurg, szkalowany przez maluczkich

    www.witoldhorwath.pl/aktualnosci/w_obronie_przesladowanego_twrcy_kultury_i_wybitnego_nauczyciela_237.html

    pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Piotr Wilkoń to Ikona...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotr Wilkoń był moim wychowawcą w szkole podstawowej. Był największym, najlepszym nauczycielem i pedagogiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. Jest artystą. Uczył w szkole podstawowej nr 96 w stolicy. wokół Niego powstało dużo zamieszania, niestety przez pewnych...dość niskiego poziomu ludzi również tego złego. Pan Piort napisał wile sztuk dla koła teatralnego, które prowadził na badzo wysokim poziomie - została wydana książka z kilkoma Jego dramatami - scenariusze pisał sam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najwspanialszy człowiek jakiego kiedykolwiek spotkałam.Byłam jego wychowanką w szkole i grałam w kółku teatralnym te kilka lat znajomości wpłynęło niesamowicie na moje życie i postrzeganie świata.Teraz sama jestem nauczycielem i często wspominam Pana Sora:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piotr to syn Józefa Wilkonia. Książeczkę o Rudej kiedyś miałam i uważam za WSPANIAŁĄ. Micia to zdrobnienie od imienia Emilia, naszej wspólnej znajomej wspaniałej malarki Emilii Piekarskiej - Freudenreich.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piotr to syn Józefa Wilkonia. Książeczkę o Rudej kiedyś miałam i uważam za WSPANIAŁĄ. Micia to zdrobnienie od imienia Emilia, naszej wspólnej znajomej wspaniałej malarki Emilii Piekarskiej - Freudenreich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pana Piotra Wilkonia pamiętam z podstawówki (1980 r?). Dał mi szansę na start w olimpiadzie polonistycznej. Grał na skrzypcach? Albo na gitarze. To były dobre czasy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pan Piotr Wilkoń był moim nauczycielem polskiego w szkole podstawowej 96 w Warszawie. To człowiek legenda, niesamowity nauczyciel, wspaniały człowiek. Jakkolwiek by to nie brzmiało banalnie - tacy ludzie zdarzają się raz w życiu i kształtują na całe życie. Szkoda, że moje dzieci nie mają takich nauczycieli...

    OdpowiedzUsuń