______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

1 czerwca 2010

"ODWIEDZIŁA MNIE ŻYRAFA" Stanisław Wygodzki

Wydawnictwo "Dwie Siostry" ma w zwyczaju (nadzwyczaj dobrym dodam, zwyczaju) i nie tylko oczywiście, wznawianie dawnych świetnych tytułów, w dodatku z odświeżaniem szaty graficznej starych wydań.

Stąd ich seria "Mistrzowie ilustracji". I tu możemy, obok innych znakomitości, znaleźć właśnie pozycję :"Odwiedziła mnie żyrafa". Ale nie o współczesnym lecz dawnym, pierwszym wydaniu tej książki (z 1967 roku) chcę napisać, bo takie wpadło mi i mojej córce w ręce niedawno. No i musimy przyznać, że nas zachwyciło. Spokojna, pełna uroku opowiastka o przemiłej żyrafie, która wpadła do Warszawy w odwiedziny, by się po prostu przewietrzyć. Gospodarz mieszkania, do którego zapukała bohaterka zdumiał się, ale przyjął gościa z otwartymi ramionami, jak przystało na dżentelmena. Jak się okazuje Żyrafa to bardzo towarzyskie i nietuzinkowe zwierzę. Od razu zaprzyjaźniła z właścicielem przytulnego domu zyskując swym wdziękiem i orinalnością jego sympatię . Taki był początek tej niezwykłej znajomości. Ale nie skończyło się na jednym zdziwieniu i zdumieniu gospodarza. Na każdym kroku bowiem żyrafa wprowadzała pewien zamęt w życiu i samym mieszkaniu pana domu. Należało przecież poprawić mały ręcznik, niski przysznic i lustr w łazience, czy krótki kabel od telefonu (był to bowiem starodawny telefon z osobną słuchawką, dziś z komórką nie byłoby problemu:-). A że czuła się jak u siebi,e nie krępowała się wcale zwracać uwagii na mankamenty wyposażenia drobnego mieszkania, wielce utrudniające poruszanie się wysokiej żyrafie i pełne zagoszczenie w "człowieczym". Wszelkie jej prośby i życzenia grzecznie zostały przyjęte i spełnione. Nawet zwykły poczęstunek nie był taki zwykły i prosty w realizacji. Można rzec, że raczej dość skomplikowana to była sprawa, bo żyrafa jadała tylko rzeczy długie, przez wzgląd na swą poczciwą szyję. Herbatkę zaś i kawę zwykła była pić tylko z porcelany, a dlaczego ? Tego można, a nawet należy dowieć się oczywiście z książeczki, bo przecież całości zdradzić nie można. Wielką bowiem frajdą było przeczytać i oglądnąć tę bajkę. Zachęcam, bo warto sięgać do lektur naszego dzieciństwa czy pokolenia naszych rodziców i dziadków. Spokój i dziecinnie błogie poczucie bezpieczeństwa nas czeka przy tej historyjce. Prosta i skromna fabuła, bez żadnych dziwadeł, smoków, magii i księżniczek, ale bardzo stateczna i dostojna, jeśli można to tak ująć. Dodam jeszcze tylko parę słów od siebie o autorze, bo jego biogram jest niezwykle interesujący. Stanisław Wygodzki bowiem pomimo dramatycznych przejść i nieakceptowanych w latach 60 i poźniejszych, poglądów politycznych zachował w sobie optymizm i dziecięcą radość życia co zaowocowało kilkoma książkami dla najmłodszych. Poza tym był przede wszystkim wiernym swej ideologii komunistycznej i żydowskiej wydając artykuły i audycje radiowe na temat walki partyjnej. Był więc niewygodny w kraju co spowodowało wygnanie pisarza i pobyt w Izraelu. Uciekał też w poezję, gdzie wylewał swe żale po stracie rodziny i córeczki w obozie koncentracyjnym. Co do ilustartora to nie potrzeba chyba przybliżać sylwetki Mirosława Pokory. Wszyscy znają i kochają jego rysunki. Akurat w tej wiekowej książeczce obraz i słowo wzajemnie się uzupełniają i przenikają. Nie sposób jednego oderwać od drugiego. Pewnie dlatego doceniono ten tandem po prawie 50 latach, odkurzono i wnowiono, by nadać książce rangę klasyki i przybliżyć następnemu pokoleniu. Nie wolno zapominać o takich perełkach!


Nasza Księgarnia, Warszawa 1967

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz