______pozwólmy wspomnieniom dzieciństwa______


____________znów zobaczyć świat______________

________by i nasze dzieci poznały ich czar_________

19 lutego 2010

"WIELKI DZIEŃ MAŁEGO GABRIELA" Helena Krzywicka-Adamowicz



O autorce tej książeczki nie mogłam znaleźć żadnych informacji. Jedyne co ustaliłam, i to nie na pewno, to to, że napisała również "Meksyk: orzeł, wąż i opuncja". Co świadczyłoby o jej wielkim zamiłowaniu i zainteresowaniu tematem, który przewija się w tej lekturze dla dzieci. Z wielką pieczołowitością bowiem, a zarazem bogatym i ciekawym językiem, opisuje nieznane nam dotąd życie codzienne małego Meksykańczyka. Niezwykła opowieść wprowadza nas w zupełnie inny świat. Tu nie ma telewizora, internetu, placów zabaw, pięknych domów i samochodów. A jednak dzieciństwo jest tam przepiękne, wśród cudownej, niebezpiecznej nieraz przyrody, nurtów dzikiej rzeki, trzymając za pan brat z pancernikiem, jadowitym skorpionem czy zwinną jaszczurką. Dowiadujemy się jak skromne, ale wcale nie mniej wartościowe może być pożywienie, składające się z kukurydzy przyrządzanej na wiele sposbób, i owoców zastępujących słodkie smakołyki.
Ale surowość bytu i spartańskie warunki nie pozbawily dzieci ani dorosłych radości życia. Mały Gabriel cieszy się na swój pierwszy wyjazd do miasta, na wielkie święto Dzieci, na przebranie i zabawkę, którą otrzyma. Zdarzało się to bowiem bardzo rzadko, jeśli nie wcale. Stąd podziw i zazdrość kolegów. A na końcu piękna puenta. Chłopczyk, nie posiadający praktycznie nic oraz nie znający świata, postęuje tak mądrze i dojrzale, że trudno w to uwierzyć. Podzielił się bowiem z pancernikiem tym co jako jedyne posiadał, a zarazem czymś  najcenniejszym, a mianowicie - wolnością.


"Przed wyjściem na ulicę Rufelia wygładziła Rosicie zmiętą spódniczkę, oddała jej swoje kolczyki i umalowała córce usta i policzki. Gabrielito przyglądał się z ciekawością tym zabiegom, bo u nich na wsi, nikt nigdy się nie malował, chyba tylko przebierańcy podczas karnawału.
Tymczasem wujek Wenustiano zajął się nim. Wyjął z kieszeni zrobione z włosów sztuczne baczki i wąsiki, które starannie przylepił chłopcu na buzi, a potem, jak zwyczaj każe, podwinął mu nogawki spodni.
Dzieci natychmiast podbiegły do lustra. Gabrielito sam siebie nie poznał. Ze zdumieniem także przyglądał się Rosicie, która strojąc minki kokieteryjnie strzelała czarnymi oczkami i potrząsała głową, aż dzwoniły długie, srebrne wisiorki."


Biuro Wydawnicze "Ruch", Warszawa 1968

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz