JÓZEF WILKOŃ
i Ewa Szelburg-Zarembina
W kamiennym
małym basenie
lusterko wody drżące.
Przeglądają się w nim:
nenufar,
ważka tęczowai słońce.
Nadbiegła niebem chmurka,
pragnie się przejrzeć i ona.
Co to się stało.
... nic nie ma!
Jest: szara deszczu zasłona."
"pszczoła
Z kwiatu na kwiat.
I wciąż!
I znów!
z ciężarem - wprost do ula.
Tak razy sto
powtarza lot.
Aż skrzydła się po brzeżkach rwą.
Spadła.
... a ziemia ją przytula."
"drzewa
W samo południe
wierzba
złocąc się cudnie
szumiała
naprzeciw świerkowi
jedwabiem listeczków drobniutkich:
- Ja radość wytrząsam z listeczków.
Ty w igłach swych czaisz,
co?
Smutki!
Moje listeczki wiosną
są takie - taakie - taaakie!
Rosną!
Latem - zielone.
Jesienią - złote.
Twoje igiełki
zawsze jednakie.
Zamień się ze mną.
Wiem, masz ochotę -
odszumiał świerk jej pytaniem drobnym:
- W zimie, czy będę tobie podobnym?
Listki wierzbowe opadną wszystkie
razem ze złotym jesiennym błyskiem.
Staniesz naguśka.
A igły moje
śnieg mi wysrebrzy
na piękną zbroję.
... Zamień się ze mną.
... nie masz ochoty? -
Wierzba mu na to:
- Już wiemy o tym:
Srebrny nie może być,
kto jest złotym.
Zima nas skłóci,
złączy nas wiosna
i wspólna młoda zieleń radosna. -
Świerk chciał odszumieć wierzbie:
był rad.
Lecz już za niego szumiał - kto?
Wiatr."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz